in Fashion, Lifestyle

MACADEMIAN GIRL COLUMNS: ‘MINIMALIZM CZY PÓJŚCIE NA ŁATWIZNĘ?’

 FOR ENGLISH VERSION PRESS ‘READ MORE
—————————————————–

 

 MINIMALIZM CZY PÓJŚCIE NA ŁATWIZNĘ? 
Świadomość mody nie rodzi się na kamieniu – to powolny proces. Wiedzą o tym w takich zagłębiach designu jak Francja, Włochy czy Anglia. Kultura rodzi kulturę, a w tę należy nieustannie inwestować. To z kolei wymaga lat pracy w pocie czoła. Nic więc dziwnego, że kiedy w Polsce nastaje boom na minimalizm, jedynie garstka potrafi oddzielić zwyczajne lenistwo od prawdziwej sztuki prostoty. Media podłapują gorące tematy wprost z facebookowej ściany niczym sroki błyszczące pozłotka. Najczęściej to marki, które już w internecie zyskały masową popularność. Często z dnia na dzień, dlatego nie mają odpowiedniego zaplecza produkcyjnego czy krawieckiego. W efekcie otrzymujemy dobry pomysł, poparty jednak poślednią jakością. Drobny niuans, który jednak przestaje bawić, kiedy wymarzona bluzka puszcza w szwie, a spodnie rozpadają się po pierwszym praniu. Sprzedaje się to co proste: hasła ma t-shircie, nadruki w hamburgera czy przeróbki projektów znanych marek (np. ‘Kendzo’ czy ‘Homies’). Modnie jest nie martwić się o ‘ciuchy’, założyć po prostu dowcipny napis i być tzw. ‘minimalistą’. W teorii, bo w praktyce tak naprawdę pod tym hasłem ostatnio kryje się raczej: minimum środków, minimum wyrazu i minimum wykonania. Niestety.
Wbrew pozorom pierwotna idea prawdziwego minimalizmu jest szczytna. W latach 60 zakładano zmniejszenie ilość środków wyrazu, by uzyskać jak najbardziej czytelny przekaz. Miało być zwięźle i na temat, a przedmioty pozbawione ozdobników wystarczały na lata. Trwałość stanowiła gwarancję, że wizja nie zgubi się między wierszami. Nic dziwnego, że sztuka wręcz wchłonęła ten nowy trend na oszczędność, a następnie rozszerzyła go o styl życia. Jak w takim razie świat przeszedł od nowatorskiej idei do lubowania się w bylejakości? Otóż reklama dźwignią handlu. Nie jest tajemnicą, że kupujemy co raz więcej. Nieustannie zapominając o tym, że przecież przed chwilą kupiliśmy już coś niemal identycznego. Ten sam krój ale inny nadruk, inny kolor, metka itd. Lista jest długa. Jako, że trwałość oferowanych ubrań spada, kupowanie wyparło nieopłacalne naprawianie.

Jak z każdym nałogiem – nowa potrzeba rodzi kolejną. Bywa, że bardziej fikcyjną niż poprzednia. Przykładem tego nowego zjawiska, stała się chociażby głośna linia ‘projektów’ rapera Kanye Westa dla francuskiej marki A.P.C. Sztandarowym elementem kolekcji był między innymi zwykły, biały t-shirt za, bagatela, 420 zł. Chyba nie muszę dodawać że wyprzedał się z miejsca? Podobnie jak reszta (nie mniej nowatorskiej) kolekcji będącej efektem tej współpracy. Ta sytuacja pokazuje, że nie tylko w naszym kraju promuje się minimalizm, rozumiany w bardzo opaczny sposób. Nie ma nic minimalistycznego, w kosmicznie drogim przedmiocie, zazwyczaj o żywotności zazwyczaj nieadekwatnej do ceny. To powszechna bolączka, tym dotkliwsza, że prowadzi do powolnego upadku indywidualizmu i kreatywności, które są głównym motorem napędowym mody.

Nawet ascetyczny design może być odzwierciedleniem osobowości i sztuką wyrazu. Dzięki odrzuceniu tego co zbędne, ma w codziennym życiu wysoce oczyszczający charakter. Sprawia, że liczy się trwałość i stabilizacja. W gnającym na oślep świecie, wymusza wędrówkę w głąb siebie i odnalezienie charakterystycznego ‘ja’. Paradoksalnie, w świecie panoszącego się jak marketingowa zaraza ‘kopiuj-wklej’, to właśnie indywidualizm zyskuje największą wartość.

  —————————————————–
ENGLISH VERSION
 
 MINIMALISM OR JUST TAKING THE EASY WAY OUT?

Consciousness isn’t built in a day- it’s a slow process. In design capitals like France, Italy or England people already know about it. Culture bears culture, and it should be constantly invested in. That requires years of hard work. No wonder then that when the minimalist boom comes to Poland, only a few can differentiate between plain laziness and the real art of simplicity.

Media parrot hot trends straight from Facebook walls
. It’s most often the brands that already have gained mass popularity in the Internet that are spotted. As they very often have gained their popularity overnight, they don’t have proper production or sewing preparation. The outcome is very often a good idea, but of poor quality. Just an insignificant detail, that stops being insignificant when our favorite blouse bursts at the seams and trousers fall apart after first washing. It’s the basic stuff that sells: slogans on the T-shirts, hamburger prints or famous brands projects adaptations (‘KENDZO’, for example). It’s fashionable not to care about clothes, put a witty inscription on and be a so called ‘minimalist’. In theory, cause in practice there’s something else to it lately: minimal resources, minimal expression, minimal workmanship. Unfortunately.

In spite of appearances, the original real minimalism idea is a very noble one. In the 60s, people would decrease means of expression in order to obtain as a clear outcome as possible. Be specific, stay on topic; plain items without ornaments would last for years. Reliability was a warranty for this noble vision not to get lost between the lines. No wonder then, that art literally absorbed this new trend for being economical, which eventually became a lifestyle. So how did it happen that from an innovative idea the world moved to liking ‘anyquality’?

Well, ads drive commerce. It’s not a secret that we buy more and more. We constantly keep forgetting that we bought something almost identical a while ago. The same cut but a different print, different color, label and so on- the list is long. As reliability of the clothing offered drops, buying has forced out uneconomical fixing. As with every bad habit- one need creates another and sometimes it’s even more fictional than the previous one. A well-known ‘collection’ of a rapper,  Kayne West, for a French brand, A.P.C is an example of this phenomenon. A plain, white T-shirt, which was about 100 EUR was the leading item. I think I don’t have to add, that it sold out immediately? Just as the rest of the (not less innovative) collection, being an outcome of this cooperation.

This situation shows that minimalism, wrongly understood, is promoted not only in Poland.
There is nothing minimalistic about a terribly expensive item, which usually has nothing to do with the price. It’s a common problem, the more acute that it leads to a slow fall of individualism and creativity, which are the main engine of fashion. Even ascetic design can be a reflection of personality and original expression. Letting go of what’s redundant, has an extremely purifying effect on everyday life. It makes stability and persistence count. In the running like the wind world, it forces a trip inside of ourselves and helps us find our characteristic ‘selves’. Paradoxically, in the ‘copy-paste’ world, bossing around like a marketing plague, this characteristic ‘self’ is the most valuable thing.

Skomentuj

in Moda, Styl życia

MACADEMIAN GIRL COLUMNS: ‘MINIMALIZM CZY PÓJŚCIE NA ŁATWIZNĘ?’

 FOR ENGLISH VERSION PRESS ‘READ MORE
—————————————————–

 

 MINIMALIZM CZY PÓJŚCIE NA ŁATWIZNĘ? 
Świadomość mody nie rodzi się na kamieniu – to powolny proces. Wiedzą o tym w takich zagłębiach designu jak Francja, Włochy czy Anglia. Kultura rodzi kulturę, a w tę należy nieustannie inwestować. To z kolei wymaga lat pracy w pocie czoła. Nic więc dziwnego, że kiedy w Polsce nastaje boom na minimalizm, jedynie garstka potrafi oddzielić zwyczajne lenistwo od prawdziwej sztuki prostoty. Media podłapują gorące tematy wprost z facebookowej ściany niczym sroki błyszczące pozłotka. Najczęściej to marki, które już w internecie zyskały masową popularność. Często z dnia na dzień, dlatego nie mają odpowiedniego zaplecza produkcyjnego czy krawieckiego. W efekcie otrzymujemy dobry pomysł, poparty jednak poślednią jakością. Drobny niuans, który jednak przestaje bawić, kiedy wymarzona bluzka puszcza w szwie, a spodnie rozpadają się po pierwszym praniu. Sprzedaje się to co proste: hasła ma t-shircie, nadruki w hamburgera czy przeróbki projektów znanych marek (np. ‘Kendzo’ czy ‘Homies’). Modnie jest nie martwić się o ‘ciuchy’, założyć po prostu dowcipny napis i być tzw. ‘minimalistą’. W teorii, bo w praktyce tak naprawdę pod tym hasłem ostatnio kryje się raczej: minimum środków, minimum wyrazu i minimum wykonania. Niestety.
Wbrew pozorom pierwotna idea prawdziwego minimalizmu jest szczytna. W latach 60 zakładano zmniejszenie ilość środków wyrazu, by uzyskać jak najbardziej czytelny przekaz. Miało być zwięźle i na temat, a przedmioty pozbawione ozdobników wystarczały na lata. Trwałość stanowiła gwarancję, że wizja nie zgubi się między wierszami. Nic dziwnego, że sztuka wręcz wchłonęła ten nowy trend na oszczędność, a następnie rozszerzyła go o styl życia. Jak w takim razie świat przeszedł od nowatorskiej idei do lubowania się w bylejakości? Otóż reklama dźwignią handlu. Nie jest tajemnicą, że kupujemy co raz więcej. Nieustannie zapominając o tym, że przecież przed chwilą kupiliśmy już coś niemal identycznego. Ten sam krój ale inny nadruk, inny kolor, metka itd. Lista jest długa. Jako, że trwałość oferowanych ubrań spada, kupowanie wyparło nieopłacalne naprawianie.

Jak z każdym nałogiem – nowa potrzeba rodzi kolejną. Bywa, że bardziej fikcyjną niż poprzednia. Przykładem tego nowego zjawiska, stała się chociażby głośna linia ‘projektów’ rapera Kanye Westa dla francuskiej marki A.P.C. Sztandarowym elementem kolekcji był między innymi zwykły, biały t-shirt za, bagatela, 420 zł. Chyba nie muszę dodawać że wyprzedał się z miejsca? Podobnie jak reszta (nie mniej nowatorskiej) kolekcji będącej efektem tej współpracy. Ta sytuacja pokazuje, że nie tylko w naszym kraju promuje się minimalizm, rozumiany w bardzo opaczny sposób. Nie ma nic minimalistycznego, w kosmicznie drogim przedmiocie, zazwyczaj o żywotności zazwyczaj nieadekwatnej do ceny. To powszechna bolączka, tym dotkliwsza, że prowadzi do powolnego upadku indywidualizmu i kreatywności, które są głównym motorem napędowym mody.

Nawet ascetyczny design może być odzwierciedleniem osobowości i sztuką wyrazu. Dzięki odrzuceniu tego co zbędne, ma w codziennym życiu wysoce oczyszczający charakter. Sprawia, że liczy się trwałość i stabilizacja. W gnającym na oślep świecie, wymusza wędrówkę w głąb siebie i odnalezienie charakterystycznego ‘ja’. Paradoksalnie, w świecie panoszącego się jak marketingowa zaraza ‘kopiuj-wklej’, to właśnie indywidualizm zyskuje największą wartość.

  —————————————————–
ENGLISH VERSION
 
 MINIMALISM OR JUST TAKING THE EASY WAY OUT?

Consciousness isn’t built in a day- it’s a slow process. In design capitals like France, Italy or England people already know about it. Culture bears culture, and it should be constantly invested in. That requires years of hard work. No wonder then that when the minimalist boom comes to Poland, only a few can differentiate between plain laziness and the real art of simplicity.

Media parrot hot trends straight from Facebook walls
. It’s most often the brands that already have gained mass popularity in the Internet that are spotted. As they very often have gained their popularity overnight, they don’t have proper production or sewing preparation. The outcome is very often a good idea, but of poor quality. Just an insignificant detail, that stops being insignificant when our favorite blouse bursts at the seams and trousers fall apart after first washing. It’s the basic stuff that sells: slogans on the T-shirts, hamburger prints or famous brands projects adaptations (‘KENDZO’, for example). It’s fashionable not to care about clothes, put a witty inscription on and be a so called ‘minimalist’. In theory, cause in practice there’s something else to it lately: minimal resources, minimal expression, minimal workmanship. Unfortunately.

In spite of appearances, the original real minimalism idea is a very noble one. In the 60s, people would decrease means of expression in order to obtain as a clear outcome as possible. Be specific, stay on topic; plain items without ornaments would last for years. Reliability was a warranty for this noble vision not to get lost between the lines. No wonder then, that art literally absorbed this new trend for being economical, which eventually became a lifestyle. So how did it happen that from an innovative idea the world moved to liking ‘anyquality’?

Well, ads drive commerce. It’s not a secret that we buy more and more. We constantly keep forgetting that we bought something almost identical a while ago. The same cut but a different print, different color, label and so on- the list is long. As reliability of the clothing offered drops, buying has forced out uneconomical fixing. As with every bad habit- one need creates another and sometimes it’s even more fictional than the previous one. A well-known ‘collection’ of a rapper,  Kayne West, for a French brand, A.P.C is an example of this phenomenon. A plain, white T-shirt, which was about 100 EUR was the leading item. I think I don’t have to add, that it sold out immediately? Just as the rest of the (not less innovative) collection, being an outcome of this cooperation.

This situation shows that minimalism, wrongly understood, is promoted not only in Poland.
There is nothing minimalistic about a terribly expensive item, which usually has nothing to do with the price. It’s a common problem, the more acute that it leads to a slow fall of individualism and creativity, which are the main engine of fashion. Even ascetic design can be a reflection of personality and original expression. Letting go of what’s redundant, has an extremely purifying effect on everyday life. It makes stability and persistence count. In the running like the wind world, it forces a trip inside of ourselves and helps us find our characteristic ‘selves’. Paradoxically, in the ‘copy-paste’ world, bossing around like a marketing plague, this characteristic ‘self’ is the most valuable thing.

Skomentuj

Zamknij