
W jaki sposób internet wpływa na nasze życie? Przyjrzyjmy się dziś temu, co dzieje się z naszym życiem pod wpływem mediów społecznościowych i nie tylko. Czy to może zagrażać naszym relacjom i naszemu szczęściu? Przekonajmy się.
Internet – dobry czy nie?
Internet jest świetnym źródłem wiedzy, pozwala mieć stały kontakt z bliskimi, zawierać znajomości, kształcić się i pracować. Ale niesie też ze sobą ryzyko – uzależnienia. Dlaczego tak się dzieje? Internet podsyca nasz głód wrażeń i stymuluje nasze zmysły. Dzięki niemu pobudzamy nasz ośrodek nagrody w podobny sposób, jak to ma miejsce przy uzależnieniu od alkoholu i narkotyków. Dosłownie na wyciągnięcie ręki możemy mieć to, o co w normalnym świecie trzeba się bardzo postarać – natychmiastowy kontakt ze wszystkimi (zarówno bliskimi jak i nieznajomymi), szczegółowe informacje, gotowe rozwiązania, pocieszenie, ale też błyskawiczny feedback, czyli informację zwrotną ze świata, na bazie której definiujemy się w społeczeństwie. W internecie ten feedback przybiera dość specyficzną formę, bo… przekłada się na liczbę polubień posta, tempo wyświetlania się nowych powiadomień, grupę osób, która obserwuje naszą aktywność w sieci.
Podczas więc, gdy w prawdziwej rzeczywistości czujemy się dobrze, kiedy zostaniemy pochwaleni w szkole lub pracy albo spędzimy przyjemne chwile z przyjaciółmi, w sieci przeliczamy naszą atrakcyjność na lajki i wyświetlenia. Osoby mniej odporne na krytykę odczuwają nieustanną potrzebę otrzymywania pozytywnego feedbacku, co też w krótkim czasie może prowadzić do uzależnienia od zdobywanej w internecie atencji. To zadanie z gruntu niełatwe, bo przecież trzeba pamiętać, że zdobycie popularności czy zainteresowania w mediach społecznościowych wbrew pozorom wcale nie jest takie łatwe. Bardzo łatwo tu o porównywanie się z innymi, o zazdrość spowodowaną cudzymi sukcesami, ale też o próby zwrócenia na siebie uwagi, nie zawsze kończące się szczęśliwie (o czym świadczą wymyślane na całym świecie niesławne i kontrowersyjne wyzwania czy coraz bardziej szokujące manifestacje celebrytów, chcących zwrócić na siebie uwagę).
Mechanizm działania takiego uzależnienia jest prosty – publikujesz w sieci post, niejako “odkrywając” w ten sposób samego/samą siebie, a następnie z napięciem oczekujesz kolejnych polubień, komentarzy, reakcji z Twoją aktywnością. Te pozytywne aktywują Twój układ nagrody mózgu, zalewając go koktajlem hormonów szczęścia. Nie tylko w gorszych chwilach, ale też w momentach codziennej rutyny i stagnacji możesz odczuwać potrzebę poczucia tej ekscytacji znów i znów…
ZOBACZ TEŻ >> DLACZEGO ZAZDROŚCIMY INNYM? JAK UZDROWIĆ SWÓJ STOSUNEK DO CUDZYCH SUKCESÓW
FOMO, czyli strach przed pominięciem
Z korzystaniem z internetu wiąże się jeszcze jeden syndrom: FOMO (z angielskiego Fear of Missing Out). To uczucie lęku przed utratą, przed byciem pominiętym – przed tym, że poza naszą wiedzą i kontrolą wydarzają się rzeczy, których też chciałabyś/chciałbyś uczestniczyć. Wynika z przekonania, że inni mogą się dobrze bawić, podczas gdy osoba doświadczająca lęku jest nieobecna. To uczucie pojawia się, kiedy przez dłuższą chwilę nie odświeżamy powiadomień w telefonie, nie zaglądamy na media społecznościowe. Kiedy należy się martwić?
- Czujesz się nieswojo i masz wrażenie, że omija Cię coś ważnego, kiedy odkładasz telefon, żeby przeczytać książkę, zjeść kolację czy obejrzeć film.
- Podczas rozmowy z innymi ludźmi bezustannie odświeżasz media społecznościowe, żeby sprawdzić, czy ktoś nie polajkował Ci postu bądź nie napisał wiadomości.
- Pierwszą rzeczą, którą robisz po przebudzeniu i ostatnią przed zaśnięciem jest scrollowanie Instagrama i Facebooka i oczekiwanie na nowe powiadomienie.

KSIĄŻKA “21 lekcji na XXI wiek” Y. N. Harari | KSIĄŻKA “Życie 3.0” M. Tegmark
Rzeczywistość a świat wirtualny – jak nauczyć się je rozróżniać?
Ważnym aspektem związanym z korzystaniem z mediów społecznościowych czy szerzej – z internetu jest umiejętność odróżniania tego, co wykreowane na potrzeby postu, a co rzeczywiste. Musimy mieć świadomość, że nie wszystko, z czym spotykamy się w sieci jest realne. To dotyczy w takim samym stopniu wyglądu celebrytek, jak i cyberseksu, który w prawdziwym świecie nie musi być na przykład tak intensywny. Pamiętajmy, że zatopienie się w kolorowej rzeczywistości internetowej stanowi rodzaj odskoczni od monotonii i szarości świata zewnętrznego. Łatwo wówczas o derealizację (a więc poczucie nierealności świata) czy depersonalizację (poczucie zmiany tożsamości). Jeśli karmisz się esencją intensywności, jaką na wyciągnięcie ręki masz dostępną w internecie, z czasem coraz trudniej będzie Ci znaleźć urok w tym, co wydarza się w prawdziwym świecie
Ja prawdziwe czy ja wirtualne?
Kolejny aspekt dotyczy jaźni. Carl Rogers, przedstawiciel psychologii humanistycznej, wyróżnił trzy rodzaje jaźni: pojęcie „Ja” – subiektywna percepcja, która tworzy się w procesie dorastania poprzez wyodrębnienie przez jednostkę osobistych doświadczeń; „Ja” prawdziwe – najgłębsza warstwa osobowości; „Ja” idealne – aspiracje i dążenia „do”. Różnice pomiędzy tymi trzema jaźniami powinny być jak najmniejsze. Dzięki internetowi możemy bez skrępowania i ograniczeń mówić o swoich prawdziwych poglądach, szczerze wypowiadać się na temat siebie samego. Dzięki anonimowości mamy poczucie bezpieczeństwa, możemy się „schować” za monitorem. Wygląd przestaje mieć tu znaczenie, liczy się nasza osobowość. Starajmy się, żeby nasze Ja wirtualne nie przyćmiło nam kontaktu z naszym ja prawdziwym – może wtedy dojść do dysocjacji osobowości, czyli jej rozszczepienia). Będziemy cierpieć, że w świecie realnym nie jesteśmy tak zabawni, atrakcyjni i popularni, jak w sieci, podobnie jak będziemy cierpieć z powodu opisanego przeze mnie w poprzednim punkcie – dlatego, że “prawdziwy” świat nie jest tak intensywny i seksowny, jak ten wykreowany w sieci.

1. TELEFON LG | 2. TELEFON Xiaomi | 3. TABLET Lenovo
Jak sprawić, żeby internet nie robił nam krzywdy?
Jeśli chcesz uniknąć problemów psychicznych związanych z nadużywaniem internetu, przede wszystkim postaraj się wprowadzić do swojego życia dyscyplinę związaną z korzystaniem z telefonu – na przykład nie zabieraj go ze sobą do łóżka, a po przebudzeniu przeczytaj kilka stron książki lub zrób parę asanów jogi, zanim sprawdzisz maile i inne powiadomienia. Staraj się ustalać nieprzekraczalne granice – na przykład umów się sam/a ze sobą, że nie będziesz sięgać po smartfon podczas spożywania posiłków czy w trakcie spaceru. Próbuj też za wszelką cenę “wylogować się” do życia, nawet jeśli początkowo będzie Ci trudno. Dbaj o dobry kontakt z bliskimi i przyjaciółmi, uprawiaj sport, rozwijaj swoje pasje (zwłaszcza takie, które “zajmują” Twoje ręce i umysł) – gotuj, maluj, wyplataj makramy, remontuj sypialnię.
Jeśli czujesz, że sytuacja wymyka Ci się spod kontroli, możesz zasięgnąć porady specjalisty. Nikt nie mówi, że od razu masz brać pod uwagę odwyk w zamkniętym ośrodku (chociaż i takie rozwiązanie może się okazać właściwe). Regularne sesje z psychoterautą, na których będziesz pracował/a nad powodami swojego uzależnienia od mediów społecznościowych, mogą przynieść fantastyczne skutki. Dzięki terapii możesz przestać się porównywać z nierealną definicją atrakcyjności czy gonić za poklaskiem.
Obejrzyj:
- WSIiZ w Rzeszowie „Sfejsowani. Jak media społecznościowe wpływają na nasze życie – Ewa Woydyłło Osiatyńska”
- Serce z Nieba „Jeśli używasz smartfona – obejrzyj” (mówcy: Jim Kwik oraz Simon Sinek)
Przeczytaj:
Dziękuję za ten artykuł ? Mimo tego że nie jestem uzależniony od internetu i nie mam z tym problemu, to z ogromną chęcią przeczytałem ten artykuł. Był świetny (jak każdy inny artykuł na twoim blogu). Uwielbiam czytać artykuły na twoim blogu. Twoje rady są bardzo pomocne i pomagają mi w rozwijaniu się. Jeżeli miałbym wybrać tylko jedną strone internetową, z której miałbym korzystać, to byłby to właśnie twój blog ? Pozdrawiam ?
Hej Tamarko otóż ja około trzy lata temu skasowałam Facebooka i Instagrama i był to przełom w moim życiu. Wcześniej cierpiałam na to co opisujesz a mianowicie ciągłe porównywanie się z innymi. Miałam cały czas poczucie, że moje życie jest takie nudne a ja jestem mniej warta bo nie dostaje tyle lajków co inni. Poza tym patrzyłam na te wszystkie piękne kobiety i myślałam jaki to ze mnie maszkaron. Po skasowaniu Facebooka i Insta moję życie nabrało zupełnie innych barw. Jak się okazało ludziom, którym na mnie zależy nie przeszkadza to, że nie istnieje w sieci i dalej chętnie się ze mną widują. I te przyjaźnie są naprawdę dużo więcej warte niż lajki na fejsie. Przy okazji okazało się kto jest tylko internetowym znajomym a nie prawdziwym przyjacielem. Poza tym znacznie się uspokoiłam i nie tracę czas na takie bzdety jak czytanie kto co zjadł na śniadanie. Naprawdę polecam! Mam teraz więcej czasu i do tego spokój ducha 🙂
Zapomniałam dodać, że brak mediów społecznościowych nie przeszkodził mi w znalezieniu wspaniałego faceta, z którym mam już ośmiotygodniowego synka 🙂