Tytuł tego wpisu może Ci się wydać podejrzany. Czy będę Cię w nim namawiać do pozbycia się wszystkich kompleksów i uwierzenia w siebie nagle, z dnia na dzień, tylko dlatego, że jest lato? Niezupełnie. Namówię Cię jednak, żebyś na swoje ciało popatrzył/a inaczej niż do tej pory. Sprawdź, jak!

Kompleksy – czym właściwie są?

Kompleksy (z języka łacińskiego complexio oznacza połączenie, wyrównanie) to pewne zbiory myśli i przekonań, które dotyczą nas samych i wywołują w nas automatyczną, nieprzyjemną reakcję: wstyd, lęk, uczucie skrępowania, dyskomfort, a nawet przerażenie czy paraliż. Kompleksy bardzo często są wypierane na zasadzie odwracania uwagi, zapominania, unikania. Chociaż różni uczeni nieco inaczej definiowali to pojęcie, na potrzeby tego wpisu skupię się na potocznym popularnym rozumieniu tego, czym jest kompleks. Możemy go rozumieć jako niepokojącą myśl dotyczącą przede wszystkim społecznego prestiżu, cech charakteru czy wyglądu, która sprawia, że przestajemy się czuć dobrze we własnej skórze. I właśnie wygląd interesuje mnie tym razem szczególnie – to on staje się częstą przyczyną naszego złego samopoczucia latem, w okresie, w którym temat cielesności wraca jak bumerang. 

Latem uaktywnia się wiele naszych kompleksów związanych z ciałem. Eksponując je częściej na widok publiczny (w krótkich spodniach, sandałach czy na plaży), mierzymy się z myślami, które przez resztę roku często wypieramy. Pojawia się kompleks naszych “nieładnych stóp”, “cellulitu na udach”, “grubego brzucha”, “zbyt obwisłych ramion” itd. Używam cudzysłowu świadomie, bo często nasze kompleksy opierają się na przekonaniach, a nie realnych faktach. Jak to się dzieje? Skąd te kompleksy w ogóle się w nas biorą? 

Skąd się biorą kompleksy?

Kompleksy tworzą się w nas od dzieciństwa. Często są wynikiem naszej relacji z rodzicami/opiekunami i tego, w nas wyposażają w duchowym i emocjonalnym kontekście. Kiedy masz 15 lat i jesteś wesołą nastolatką uwielbiającą lody i słyszysz bezustannie od swojej skupionej na wyglądzie mamy, że powinnaś zrzucić 3 kg, możesz nabrać przekonania, że jesteś “gorsza” od innych, nie całkiem wartościowa, brzydsza. Jeśli jesteś chłopcem, który kocha sport, a słyszy od ojca, że jest “łamagą nie nadającą się do gier zespołowych”, jest niemal pewne, że w okresie adolescencji będziesz wchodzić z myślą, że nie powinieneś nigdy wychodzić z kolegami na boisko. Kompleksy tworzą się też na bazie porównywania się z rówieśnikami. Właśnie etap dojrzewania jest kluczowy – później, kiedy jesteśmy dorośli, mimo wszystko jest nam łatwiej złapać dystans do samych siebie, więcej rozumiemy, bardziej się doceniamy, jesteśmy dla siebie bardziej tolerancyjni. Chyba, że nabyte wcześniej kompleksy nam to uniemożliwią. 

Dlaczego warto walczyć z kompleksami?

Z kompleksami nie warto robić dwóch rzeczy (a te zdarzają nam się najczęściej): walczyć z nimi i na siłę ich unikać. W obu przypadkach osiągamy wtedy efekt wprost przeciwny do zamierzonego, jeszcze bardziej podsycając nasze lęki, obawy, poczucie braku bezpieczeństwa. Zamiast próbować na siłę wyrywać z podświadomości solidnie tam zakorzenione tam przekonania, postara się otoczyć ją troską jak przydomowy ogródek. Doglądaj, piel, przekopuj jeśli trzeba, przesadzaj – rób porządek, ale systematycznie. Taka praca wymaga czasu i odpowiednich warunków, jakie trzeba sobie zorganizować. Zrozumienie, cierpliwość dla siebie, ukochanie wewnętrznego dziecka (o tym powiem jeszcze za chwilę), wybaczanie sobie – to wszystko kluczowe elementy na drodze do przejęcia kontroli nad kompleksami. 

Warto się postarać, bo “aktywne” kompleksy kompletnie odbierają radość życia i negatywnie wpływają na jego jakość. Zakompleksiona osoba unika funkcjonowania w pełni, rezygnuje z aktywności, ukrywa się (również dosłownie), jest bierna, może też popadać w choroby psychiczne, a nawet kreować w swoim życiu niebezpieczne sytuacje, których celem jest przyniesienie ulgi i zapomnienia (przygodny seks, narkotyki, sporty podnoszące adrenalinę itd to tylko kilka z miliona przykładów).

Jak przejąć kontrolę nad kompleksami dzięki pracy z wewnętrznym dzieckiem?

Jak już wspomniałam, z kompleksami nie warto walczyć. Takie konfrontacyjne podejście rzadko kiedy się sprawdza. Ja zdecydowanie polecam bardziej autoterapię bazującą na prac z wewnętrznym dzieckiem (o tej metodzie nagrałam film, który możesz obejrzeć TUTAJ). Staraj się jak najczęściej siadać w medytacji i myślami wracać do momentów, które w Twoim życiu był najtrudniejsze i które wpłynęły na pojawienie się Twoich kompleksów. Przypomnij sobie to, co słyszałaś/eś jako dziecko czy nastolatka/nastolatek i skieruj do siebie z tamtego okresu miłość, troskę, uwagę i opiekę. Mów do siebie (możesz to robić na głos), że jesteś najwspanialszą osobą na Ziemi, zasługującą na miłość i uznanie. Daj sobie to, czego zabrakło Ci w tamtym momencie: wsparcie i akceptację. Naprawdę, chociaż czasu nie cofniesz, z pozycji “teraz i tu” jesteś w stanie uleczyć rany zadane przez kogoś dawno temu i przestać żyć, podsycając w sobie przekonanie o tym, że do niczego się nie nadajesz. 

Jaka jest rola społeczności w Twojej terapii kompleksów?

W pracy z kompleksami polecam Ci też zwrócenie uwagi na to, kim się otaczasz, jaka energia towarzyszy Ci na co dzień. Zastanów się, czy nie dzielisz życia z kimś, kto bezustannie podsyca Twoje kompleksy, powtarzając na przykład, że nie jesteś w stanie nauczyć się nowego języka, że nie zdasz prawa jazdy, że powinnaś zrzucić trochę ciała czy “zrobić coś z tym nosem”. Pozwól swojej intuicji działać – niech pokieruje Tobą jak kompas i pozwoli Ci poczuć, kto dobrze Ci życzy i radzi, a kto się wyzłośliwia albo stosuje wobec Ciebie metodę określaną przez psychologów jako “gas lighting” (więcej o tym przeczytasz w TYM poście na Instagramie). Staraj się otaczać osobami, które kochają Cię za to, kim jesteś, bez względu na to, czy masz oponkę na brzuchu albo za mocno owłosione plecy. Szukaj partnerów i przyjaciół, przy których czujesz się człowiekiem pięknym (przede wszystkim wewnętrznie), spełnionym, szczęśliwym. Osobiście polecam Ci też uczestnictwo w warsztatach czy kręgach (mężczyzn lub kobiet), na których możesz znaleźć towarzystwo osób dzielących z Tobą podejście do życia, przyjaznych i tolerancyjnych.

Karm się dobrą energią, czyli leczenie kompleksów na przykładzie innych

Chociaż ruch “body positive” niesie ze sobą wiele sprzeczności i kontrowersji (o wielu napisałam w osobnym wpisie na blogu, do którego polecam zajrzeć), robi bardzo wiele w kontekście poszerzania naszej świadomości na temat ciała czy szerzej, urody. Co by o “ciałopozytywności” nie mówić, na pewno ta filozofia sprawiła, że w przestrzeni społecznej zaczął funkcjonować zdecydowanie bardziej różnorodny obraz kobiecego i męskiego ciała. A jak możesz się domyślić, nic tak nie podsyca naszych kompleksów dotyczących naszej skóry, figury, stóp, włosów czy ust, jak totalnie nierealistyczne, wyśrubowane kanony piękna. Takie gwiazdy, jak Selena Gomez, Camila Cabello czy Katy Perry nie wstydzą się pokazywać w kostiumie kąpielowym, nawet jeśli sa świadome, że ich ciała w danym momencie nie wyglądają jak z okładki katalogu Victoria’s Secret. Ten dom mody zresztą też zaczyna dawać dobry przykład, coraz częściej stawiając na bardziej realistyczny przekaz (czyli, w praktyce, na przykład zapraszając do kampanii modelki w rozmiarze większym niż XS). 

Zainwestuj w swoje wnętrze, a docenisz to, jak wyglądasz

Kolejna metoda przejęcia kontroli nad kompleksami dotyczy tego, jak żyjesz sam/a ze sobą. Zastanów się, czy dajesz sobie (dokładnie tak, jak teraz siedzisz i to czytasz) wystarczającą ilość uwagi, zrozumienia, czasu, bezpieczeństwa. Przyjaźnisz się ze sobą czy bezustannie samą/samego siebie zwalczasz? Jak się do siebie zwracasz w myślach i na głos? Pielęgnuj to, co w sobie lubisz – przede wszystkim wewnątrz, a uwierz mi, że inaczej zaczniesz patrzeć na swoje znienawidzone pieprzyki, puszące się włosy, uda, łamliwe paznokcie. Źródłem Twojego piękna jest Twoje silne przekonanie o tym, że jesteś doskonała/y taka/i, jaka/i jesteś – interesująca/y, pełna/pełny pasji, mądra/y, wartościowa/y. Na pewno pomaga robienie tego, co się kocha, niezależnie od tego, czy to bieganie, czytanie rosyjskich klasyków gra w szachy czy zdobywanie nowych umiejętności. Inwestycja w siebie opłaca się bardziej niż operacja zapewniająca płaski brzuch – jej efekty są trwałe, a o skutkach ubocznych możesz zapomnieć. Zobaczysz też, że zadziała prosty mechanizm: zajmując się w życiu tym, co kochasz i stymulując się do rozwoju przestaniesz się skupiać na tym, jak wyglądasz. Inne wartości nabiorą większego priorytetu, uwierzysz w to, że jesteś wartościowa/y, a przez to staniesz się atrakcyjna/y również w odbiorze innych.

Jak sobie poradzić z kompleksami? Nabierz dystansu

Nie chodzi mi o to, żebyś pokochała swój cellulit. Wiem dobrze, że potrafi martwić i nie dać spokoju, kiedy chcemy włożyć szorty. Znam to, też jestem kobietą, którą kultura wyposażyła w różne fiksacje na temat własnego ciała (poprzez karmienie mnie obrazami nie mającymi nic wspólnego z rzeczywistością). Zależy mi, żebyś zrozumiał/a, że to tylko jeden z miliona elementów, na który się składa Twoja osoba. Że to tylko nierówna powierzchnia skóry, którą ma większość otaczających Cię osób (akurat w tym przypadku – tylko płci żeńskiej ;)). Nie pozwól, żeby coś takiego odebrało Ci radość z urlopu, z przebywania z przyjaciółmi czy bliskimi na plaży, wyjeździe, imprezie. Nie trać czasu – życie jest naprawdę tylko jedno (przynajmniej w takiej formie) i szkoda zmarnować je na siedzenie w domu albo skuteczne ukrywanie wszelkich “mankamentów”, które nie powinny zostać dostrzeżone przez innych. Naprawdę chcesz temu poświęcić całą swoją energię? A co z tym, żeby się odprężyć, przeżyć lato swojego życia, zakochać się i być kochaną/ym, przeżyć cudowne przygody, tworzyć własną historię i nabyć doświadczeń, których nikt Ci nigdy nie zabierze? Naprawdę chcesz z tego zrezygnować z powodu tego, że nie wyglądasz tak, jak influencer/ka z Instagrama albo wygładzona w Photoshopie modelka z billboardu? 

Walka z kompleksami nie ma sensu. Nic na siłę. Wystarczy, że postanowisz przejąć nad nimi kontrolę i zrozumiesz, że szkoda marnować czas i energię na “boksowanie się” z tym, co w Tobie nie jest idealne. Inwestuj w siebie tego lata i umów się ze sobą, że spędzisz je tak, jak to sobie wymarzyłaś/eś, nie tracąc ani chwili, inwestując w siebie i swój rozwój. Uwierz mi, nie będzie bardziej pociągającej i atrakcyjnej osoby na świecie!